Człowiekowi, który potrafi patrzyć i widzieć, który potrafi porównywać, z dostrzeżonych zjawisk wyciągać wnioski, musi się zrobić bardzo smutno w momencie, gdy zapragnie zreasumować z uchwyconych spostrzeżeń osiągnięcia kulturalne Lublina.
Śmiało można powiedzieć, że życie kulturalne naszego miasta podobne jest niemowlęciu niedokarmionemu, zaniedbanemu, niemowlęciu nie mogącemu zrobić najmniejszego ruchu wskutek skrępowania powijakami niezrozumienia.
Ludzie pracujący w tej dziedzinie z racji zajmowanych stanowisk mają dobrą wolę, ale trudno o urodzaj na skalistym terenie braku zainteresowania wśród społeczeństwa.
Tak krajobraz kulturalny naszego miasta został opisany w pierwszym numerze „Koziołka” – dwutygodniowego dodatku Literackiego „Głosu Lubelskiego” z października 1938 roku. 73 lata później Lublin był czarnym koniem wyścigu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, a w weekendy problemem zazwyczaj nie jest, gdzie pójść, ale co wybrać.
Niektóre teksty w „Koziołku” mogą szokować, ale „Głos Lubelski” był pismem zbliżonym do Narodowej Demokracji, bardzo ostrym w poglądach i sposobie ich wyrażania. O linii pisma najlepiej świadczy manifest zamieszczony na pierwszej stronie prezentowanego numeru.
22/0 Akta miasta Lublina 1317-1950[1951-1960]. Akta miasta Lublina 1918-1939, sygn. 4034
RK
76.