Kyle Reese, gdyby przybył do roku 1984 do Polski, zamiast na przedmieścia Los Angeles, miałby nielichą zagwozdkę co to się u nas wyprawia 🙂 W środku walk z zabójczymi maszynami-tyranami przybył tu z 2029 roku w ślad za zaledwie jednym, acz śmiertelnie groźnym terminatorem T-800 Model 101. Niewątpliwie byłby mocno zaskoczony na wieść, że gdzieś tam, w dalekiej Polsce, nawet w Lublinie, od dawien dawna prowadzone są zakłady dla terminatorów, gdzie nawet się ich szkoli! Znajdujemy informacje o tym fakcie w aktach Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego z lat 1944-1950, w sprawie likwidacji lokalu restauracji „Roxy” przy Placu Łokietka, który przyciągał „różne szumowiny społeczne i niepożądane elementy” na rzecz zakładu dla terminatorów. Nie wiemy jednak jak dalej potoczyły się losy zakładu – zapewne po odsunięciu w czasie „Dniu Sądu” w 1995 roku, być może zeszli do podziemia i dalej konstruują coraz nowocześniejsze maszyny, które w niedalekiej przyszłości opanują świat…
Mało tego, z zachowanych w lubelskim archiwum materiałów można nawet wywnioskować, że terminatorem mógł zostać niemal każdy, wystarczyło się zapisać 🙂
Wracając na ziemię – oczywiście angielska nazwa słynnego filmu Jamesa Camerona z 1984 roku nie ma nic wspólnego z polskim znaczeniem słowa terminator, które oznacza ucznia uczącego się by uzyskać tytuł czeladnika, terminującego u mistrza. W zamyśle piszącego scenariusz filmu oznacza osobę, która doprowadza do kresu (łac. terminus) życia (czyli krótko mówiąc: zabija). W naszych umysłach dwa pierwsze – kultowe dzisiaj – filmy z tej serii odcisnęły tak głębokie piętno, że trudno obok tego słowa przejść obojętnie i mając na uwadze jedynie jego polskie znaczenie 😉
698, Urząd Wojewódzki Lubelski, Wydział Administracyjny, sygn. 25
MK
318.