Problem to znany i nie nowy, gdy na każde zbliżające się wakacje próbujemy dobrze zorganizować sobie wycieczkę po kraju czy świecie ponosząc jak najmniejsze koszty. W 1860 r. niejaki Szlama Lederbaum przyaresztowany w Końskowoli potrafił ten smutny fakt obrócić w przygodę swojego życia, być może licząc, że wreszcie odwiedzi swoich krewnych w Zamościu, dokąd natychmiast został przewieziony… Gdy na miejscu okazało się, że program “wycieczki” obejmuje oglądanie jedynie wybranych z góry budynków a – przede wszystkim – nie przewidziano czasu wolnego na samotne zwiedzanie, postanowił, że może uda się w Kaliszu, do którego oczywiście przedstawiciele administracji natychmiast go odesłali. W Kaliszu jednak znów nie poznano się na jego duszy obieżyświata i ponownie utrudniono mu zwiedzanie miasta… Poznajemy go w momencie, kiedy mając na oku Lublin jako kolejny etap ciekawej podróży, uprzedzone do jego żądzy przygód “biuro wycieczkowe” (tym razem w osobie Naczelnika Powiatu Kaliskiego) wysłało do lubelskiego Magistratu zapytanie, czy aby na pewno będzie miał się gdzie zatrzymać i czy na pewno jest tym, za kogo się podaje…
Niestety, z dalszych akt dowiadujemy się, że jednak nikt go tu nie zna ani nie pamięta. Szkoda, że taki podróżniczy talent został tak wcześnie powstrzymany. Kto wie, może następna była by Warszawa, może nawet dalej – Berlin, Paryż, Nowy Jork… 🙂
22/0, Akta miasta Lublina, Urząd Municypalny i Magistrat Miasta Lublina, 1809-1874, sygn. 862
MK
* przedstawiony powyżej bieg wydarzeń z życia p. Lederbauma jest wyłącznie naszą twórczą interpretacją i może nie mieć związku z rzeczywistym przebiegiem zdarzeń.
205.