Przechadzając się dziś po mieście nie sposób nie natrafić na wszechobecne ogródki restauracyjne, które już chyba na stałe wpisały się w letni krajobraz Lublina i wielu miast w Polsce . Pełne turystów, ale i miejscowej ludności delektującej się smacznym, regionalnym jadłem, kawą i napojami wyskokowymi. Dziś taki widok to dla nas codzienność, ale były czasy, kiedy w Lublinie było zupełnie inaczej a „modna” wtedy w Ameryce prohibicja próbowała z butami wejść w życie przedwojennego społeczeństwa. Nie obyło się bez usilnych próśb ówczesnych restauratorów o udzielenie zgody na sprzedaż alkoholu w soboty, niedziele i święta w prowadzonych przez nich lokalach pierwszego rzędu, a więc funkcjonujących „przeważnie dla inteligencji i nie będącymi miejscami rozpijania gości”! A wszystko w trosce o dobro klienta, któremu po ciężkim tygodniu pracy należy się przecież odrobina tej ?niewinnej rozrywki?.
Niestety twarde przepisy ustawy z dnia 23 kwietnia 1920 roku o ograniczeniach w sprzedaży i spożyciu napojów alkoholowych pilnie stały na straży trzeźwości nie tylko inteligencji i klientów lokali I rzędu… zadziwiające jest jednak to, że w stolicy obowiązywało jakby inne prawo.
411/0, Komisarz Rządu RP na m. Lublin, sygn. 54
ZJ/MK
136.