Co jakiś czas wracamy z działem „Skarby Sądów Lubelskich”, w ramach którego prezentujemy kurioza dołączane do akt spraw sądowych. Były już majtki, fiolki z trucizną, a dziś kolejny artefakt w naszej galerii.
Dziś sprawa trochę lżejsza, ale i skomplikowana w swoim przebiegu. Jedna pani wypatrzyła u krawcowej piękny materiał i zamówiła wykonanie z niego szlafroka. Materiał zmierzono dokładnie, ale już parę dni później, na pierwszej przymiarce okazało się, że szlafrok jest o wiele za mały. Krawcowa zapiera się, że tak miało być, a większe rozmiary wskazywane przez powódkę są tylko gołosłowną gadaniną i oskarżeniami o kradzież… Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze sprawa biustonosza czarnego siatkowego, który wstawiono w komis i ślad po nim zaginął!
Wydaje się, że protokoły, zeznania, pełnomocnictwa i sentencje wyroków wystarczyłyby do zachowania w archiwach, ale dla pewności dołączono też skrawek materiału, aby naocznie uzmysłowić sobie o co toczyła się walka przed sądem.
484/0, Sąd Grodzki w Lublinie, sygn. 3377
MK
260.