Tragarze (ręczni i z wózkami) – wydaje się, że to profesja dziś wygasła… Ale może tylko się nam wydaje? Nie widzimy ich wprawdzie na ulicach, chodnikach, jak niegdyś. W latach międzywojennych byli niemal stałym fragmentem dopełniającym krajobraz miasta, a są ludzie, którzy na widok starych zdjęć z tragarzami (ręcznymi i z wózkami) rozpływają się w zachwycie, odnajdując w tym coś romantycznego… A przecież wystarczy podejść pod którykolwiek blok, w wybranej sypialni miasta i poczekać chwilkę na pobliskim parkingu. Bez wątpienia szybko zauważymy współczesnych tragarzy (ręcznych i z wózkami) dzierżących wypchane po brzegi foliówki z logami sieciowych sklepów spożywczych, zgrzewkę papieru toaletowego pod pachą i sześciopak wody mineralnej w zębach. Rzadko odwrotnie 🙂 Częsty to obrazek ludzi robiących zakupy tak wielkie, jakby weekend miał być końcem świata. A że profesjonalnych tragarzy (ręcznych i z wózkami) dziś brak, to zobaczmy chociaż, jakie ich obowiązywały niegdyś przepisy…
22, Akta miasta Lublina 1918-1939, sygn. 3547
MK
320.