Sprawozdania stanowią nieodłączną część urzędniczego krajobrazu. Dzienne, tygodniowe, miesięczne, kwartalne, roczne… Wiele ich do wyboru, a każdy urząd ma swoje zwyczaje. Jednak łączy je wszystkie jeden cel — udowodnić, że każda czynność urzędnika, czy każda złotówka przez niego wydana ma swoje uzasadnienie, była niezbędna, konieczna, a przede wszystkim — zgodna z prawem. To właśnie styczeń jest miesiącem, kiedy tłumaczymy się wyższym instancjom ze wszystkiego, co zrobiliśmy w roku poprzednim. Żmudne, nudne, ale konieczne…
Stąd właśnie przekorny uśmiech się pojawia, gdy w aktach lubelskiego Magistratu ze sprawozdaniami z lat 1844-1847 znajdujemy taki wzór z objaśnieniem przesłany z tzw. góry, aby każdy wiedział, jak to czynić prawidłowo. „Najjaśniejszemu Panu”, „O najpoddanniejszym Rocznym sprawozdaniu”, itd… Do tego języka w sprawozdaniach na pewno nie tęsknimy. 🙂
22, Akta miasta Lublina, 1809-1874, sygn. 15
MK
356.